Godzina 5:16 czasu polskiego. Rozmawiam ze znajomym na fb. Nagle on stwierdza, że czas obejrzeć serial i idzie oglądać. Ja odpowiadam, że idę tłumaczyć. Tak, to jest zupełnie normalne. To życie w innej strefie czasowej. Fachowo nazywa się to transtemporalizm.
Powyższy przykład pochodzi sprzed dwóch lat. Od tamtej pory trochę się zmieniło, jeśli chodzi o mój cykl dobowy. Już nie siedzę po nocach. Ale kiedyś było inaczej.
Odkąd tylko pamiętam, lubiłam noc. Przez wiele ostatnich lat wyglądało to tak, że szłam spać nad ranem. Wszystko, co miałam zrobić, robiłam nocą – pisanie wpisów na bloga, czytanie, oglądanie filmów… Ba, nawet śpiewać chodziłam wieczorami i zdarzało mi się ćwiczyć do 1:00 czy 2:00. Lubiłam niesamowicie ten spokój, tę ciszę, która jest właśnie w nocy. Wtedy można się całkowicie skupić na swoim zajęciu. A gdy z jakiegoś powodu musiałam iść wcześniej spać, to było mi szkoda tego straconego nocnego czasu.
Już jako dziecko lubiłam siedzieć do późna i wstałam też nie bladym świtem, ale bardziej bliżej południa. W czasach szkolnych odrabiałam lekcje raczej wieczorami. Wtedy mój mózg najlepiej pracował. Dlatego naturalnym dla mnie było, że lubię siedzieć po nocach.
I to się nie zmieniło, bo nadal to lubię. Tylko rzecz w tym, że się przestawiłam.
Transtemporalizm, jakkolwiek by nie był fajny, jest jednak niepraktyczny. Gdy idziesz spać nad ranem, to musisz potem to jakoś odespać (bo sen jest wbrew pozorom dla wszystkich, a nie tylko dla słabych). Efekt tego jest taki, że wstajesz na obiad i większość dnia zleciała ci na spaniu. Owszem, nadrobisz to w ciągu nocy, ale pewnych spraw nie przełożysz na takie godziny. Studia, praca, szkoła, wszelkiego rodzaju instytucje, w których musisz coś załatwić, są otwarte w dzień. Podobnie jest chociażby z zakupami – zaraz powiecie, że są sklepy całodobowe, a np. ubrania można zamówić przez internet. Owszem, to jest prawda, ale czasami trzeba np. coś przymierzyć. A galerie handlowe zamykają maksymalnie o 22:00 (większość jest czynna od 21:00), a to jest naprawdę wczesna pora dla transtemporalisty.
Najgorsze, co można zrobić, to przestawić się całkowicie na taki nocny tryb. Mózg wtedy nie pozwoli ci pójść spać o normalnej porze. Miewałam sytuację tego typu, że musiałam wstać np. o 6:00 i spałam tylko 2 bądź 3 godziny, bo mózg nie chciał pójść spać o tej 23:00 czy nawet 1:00.
Nikt nie mówi, że macie totalnie zmienić swój cykl dobowy i spać od 21:00 do 6:00. Możecie nadal wstawać przed południem. Ba, możecie nawet chodzić spać o tej 2:00, tylko róbcie to naprawdę z umiarem. Jeśli raz czy dwa posiedzicie do rana, to nic wam się nie stanie. Gorzej, jeśli zaczniecie robić tak codziennie.
Transtemporalizm wspominam jako coś fajnego, nawet pomimo tych wszystkich minusów, jakie ma. Jednak nie zamierzam do niego wracać. Zdecydowanie wolę żyć teraz w polskiej strefie czasowej.
PS. Autorem określenia transtemporalizm jest Nietoperek, za co mu bardzo dziękuję, bo w końcu ktoś ujął to zjawisko w słowa (a raczej w słowo).