web analytics

To zabawne, że ludzie marzą o czymś wielkim, tworzą konkretne plany, jak to osiągnąć, a potem boją się zrobić poważniejszy krok.

Najłatwiejszy jest początek. Mamy jakieś marzenie, które powoli (a czasami nagle) zamienia się w cel. Zastanawiamy się, jak go osiągnąć, rozważamy różne opcje, a w końcu decydujemy się na dany plan i od razu zabieramy się za jego realizację.

Pierwszym punktem każdego takiego planu są przygotowania. Do realizacji każdego marzenia są potrzebne konkretne umiejętności. Jeśli marzy Ci się nagranie płyty, to trzeba zacząć od nauki śpiewu, jeśli chcesz stworzyć swój produkt, to musisz najpierw poznać dobrze konkretną dziedzinę. Nawet marzenia, które wymagają głównie nakładu pieniędzy (jak np. podróż dookoła świata), też potrzebują umiejętności, bo w końcu fundusze trzeba jakoś zdobyć.

I tak sobie siedzimy na tym etapie przygotowań. Mówimy, że jeszcze nie, że jeszcze nie teraz, że jeszcze za mało umiemy. Tak nam wygodnie, bo ten okres jest tak naprawdę najbezpieczniejszym. Robimy swoje i mamy nadzieję, że kiedyś to zaprocentuje. To nie jest jeszcze etap, w którym możemy spotkać się z odrzutem i porażką. Cały czas mamy gdzieś w głowie pozytywne zakończenie.

W końcu jednak powinien nadejść dzień, kiedy zdecydujemy, że w końcu nadszedł ten moment, w którym trzeba zarobić ten poważny krok. Trzeba spróbować zmierzyć się z danym celem, zweryfikować, czy już jesteśmy gotowi, czy jednak musimy popracować jeszcze trochę. To może być wysłanie dema do wytwórni albo wypuszczenie wymarzonego produktu na rynek. Musimy wtedy zaryzykować i liczyć się z tym, że możemy ponieść porażkę, a jednocześnie pamiętać o tym, że każda porażka to tak naprawdę kolejna lekcja i że nie możemy się wtedy poddać.

Wiele osób nie dociera nigdy do tego etapu. Zatrzymują się na etapie przygotowań i boją się pójść dalej. Cały czas powtarzają sobie, że jeszcze za mało umieją, że jeszcze nie są gotowi. Czasami faktycznie jest to prawda, ale w większości wypadków jest to tylko wymówka, żeby nie podjąć ryzyka i nie zmierzyć się z rzeczywistością.

Mamy odwagę marzyć o czymś wielkim, a jak trzeba zrobić ten jeden konkretny krok, to nagle się boimy. Jest to ciekawe, a nawet trochę zabawne, bo można byłoby powiedzieć, że to się przecież wyklucza. Jak mieć odwagę, to mieć ją do samego końca, a nie nagle zacząć się bać i utknąć w miejscu.

Ja też tak długo miałam. Bałam się zrobić ten jeden konkretny krok. Cały czas twierdziłam, że to jeszcze nie jest ten moment, że jeszcze muszę poczekać. Nie robiłam tego z wygody, ja naprawdę uważałam, że jeszcze długa droga przede mną. To się jednak zmieniło na samym początku stycznia. Rok 2020 zaczął się dla mnie naprawdę bardzo dobrze, bo ogromnymi zmianami, o których wiem, że prowadzą do czegoś pozytywnego i fajnego. Pojawiła się też możliwość spełnienia jednego z moich marzeń – musiałam włożyć w to trochę pracy, ba, nadal nad tym pracuję, ale zmotywowało mnie to też do podjęcia działań w zupełnie innym kierunku. W kierunku innego, jeszcze większego marzenia. Wyszłam z założenia, że jeśli mogę jedno, to dlaczego nie pójść jeden krok dalej i spróbować zrealizować jeszcze coś innego?

Czy się boję? Nie, zdecydowanie nie. Jeśli poniosę porażkę, to nic złego się nie stanie, zupełnie nic na tym nie stracę, nawet pieniędzy. Tak naprawdę tylko zyskam, bo dowiem się, że być może nie jest to ta właściwa droga i powinnam spróbować innej. Jak nie drzwiami, to oknem.

Zdecydowanie najgorsze w spełnianiu marzeń jest zrobienie tego jednego, najważniejszego kroku. Czas przygotowań w końcu trzeba uznać za zakończony. U mnie właśnie się kończy, jeszcze tylko ostatnie poprawki. Trzymajcie kciuki, żeby się udało. Ja już jednak czuję, że właśnie zaczyna się jakaś wspaniała przygoda i już nie mogę się jej doczekać.

Nie tkwijcie cały czas na pierwszym etapie. Skończcie go w końcu i zróbcie ten najważniejszy krok. Bo tak naprawdę dopiero od niego wszystko się zaczyna.