web analytics

Winnym swoich porażek jesteś Ty sam, a nie ktoś inny. A już na pewno nie ten, któremu się udało.

Jest na świecie wiele rzeczy, których nie rozumiem. Nie rozumiem braku ciekawości i chęci dowiedzenia się czegoś nowego, nie rozumiem, jak można jeść sałatę ze śmietaną i nie rozumiem, jak można dodawać rodzynki do sernika. Ale nie rozumiem też, jak można do kogoś żywić jakiekolwiek negatywne uczucia, bo jemu się coś udało, a nam nie.

Sukces innych osób powinien motywować. Powinien zmuszać do zadania sobie pytania skoro jej/jemu się udało, to dlaczego mi ma się nie udać? Co on/ona takie zrobił/zrobiła, że się mu/jej udało? 

Jeśli chcemy coś osiągnąć, to jedną z najprostszych metod na ogarnięcie planu jest sprawdzenie, jaka była droga osób, którym się już udało. Ja wpadłam na to już wiele lat temu i spędziłam wiele długich godzin, wczytując się w życiorysy artystów operowych, aktorów i aktorek musicalowych, muzyków innych gatunków czy po prostu ludzi sukcesu. Zagłębienie się to nie tylko pomoże nam obrać dobrą drogą, to jeszcze pomoże uniknąć błędów.

Niestety odnoszę wrażenie, że w naszym kraju jest z tym zupełnie inaczej. Lubimy wychodzić z założenia, że jeśli coś się komuś udało, to na pewno miał szczęście, znajomości, kasiastych rodziców albo urodził się w lepszym miejscu. Nikt nie pomyśli o tym, że niektórym się udało, bo po prostu ciężko na to pracowali i to latami, a nie dniami. Że każdy sukces jest zbudowany na cholernie ciężkiej pracy, na wytrwałości i ambicji.

Szczęście, znajomości, pomoc finansowa od rodziców albo urodzenie się w lepszym miejscu na pewno pomaga w osiągnięciu sukcesu. Ale brak tego w życiu w żaden sposób nie determinuje tego, czy nam się uda czy nie. Szczęściu trzeba pomóc i samemu go poszukać, znajomości to coś, co można (a nawet trzeba) zdobyć, pieniądze są rzeczą nabytą i można je zdobyć, a fakt, że urodziliśmy się nie tam, gdzie chcieliśmy, nie nakazuje nam pozostania tam do śmierci, bo zawsze można się przeprowadzić.

Są osoby, które powiedzą, że to tylko tak łatwo powiedzieć, a z wykonaniem gorzej. Niestety, są w życiu sytuacje, gdzie faktycznie ciężko ruszyć z miejsca, ale są to przypadki mocno marginalne, które często wynikają np. z tragedii życiowych. Cała reszta osób jak najbardziej może coś osiągnąć, gdyby tylko ruszyli się z miejsca i coś zrobili, zamiast zrzucać winę na los, życie czy właśnie innych ludzi, którym się udało.

Zamiast się zastanowić, co sami zepsuli, czego nie zrobili albo gdzie popełnili błąd, to wolą hodować w sobie zawiść do osób, którym wyszło. Będą siedzieć i nienawidzić tych ludzi, bardzo często znajdując, jak dla nich, bardzo oczywiste powody, dla których ktoś mógł, ale oni sami już nie. Sęk w tym, że często te powody są bzdurne, bo nigdy nie wiesz nic na temat czyjegoś życia, nigdy nie wiesz, jak wyglądała naprawdę czyjaś droga do sukcesu, bo nawet jeśli odniosłeś wrażenie, że komuś szło jak z płatka, to prywatnie mogło wyglądać to zupełnie inaczej.

To, że Tobie się nie udało nie jest winą innych osób. Nie jest to wina cioci, która powiedziała Ci, że nie potrafisz rysować, nie jest to wina kolegi, który naśmiewał się z Twoich pomysłów na start-upy, nie jest to też wina nauczyciela, który nie wytypował Cię do olimpiady międzyszkolnej i nie poznał się na Twoim talencie. Jeśli takie sytuacje Cię demotywują i to często na początku drogi, to znaczy, że za mało masz w sobie wytrwałości. A najważniejsze przecież to wiedzieć, że jak nie drzwiami, to oknem.

Zacznij pracować nad sobą i nad swoim życiem, zamiast żywić do kogoś nienawiść czy zawiść. Ludzie sukcesu i tak mają gdzieś Twoje zdanie o nich, a Ty tylko niepotrzebnie zatruwasz takimi uczuciami sam siebie. Weź się do pracy i osiągnij to, co sobie wymarzyłeś, a wtedy przekonasz się, że to Ciebie będą inni winić o swoje porażki. Jeśli tego doświadczysz, to znaczy, że już osiągnąłeś sukces.